środa, 15 listopada 2017

Wciąż zaskakujący potencjał kropek



Książka "Och" to kolejna pozycja autora, który niejednokrotnie udowodnił nam, że książka może służyć nie tylko do czytania... Wspominałam już dosyć dawno temu o "Naciśnij mnie". Choć od tamtego czasu minęły ponad 2 lata, moje dzieci nadal chętnie sięgają po książkę pełną kolorowych kropek, które trzeba naciskać, pocierać, zdmuchiwać itd. Książka "Och" trafiła do Biblioteczki Hani i Zuzi już kilka miesięcy temu. Byłam pewna, że wywoła podobny entuzjazm co poprzednie pozycje Tulleta. Ostatecznie, można powiedzieć, że się nie pomyliłam - dziś dziewczynki z radością szepczą i wykrzykują "Ochy" i "Achy" naciskając mniejsze lub większe kropki. Potrzebowaliśmy jednak trochę czasu, aby oswoić dźwięki zaklęte w postaci kropek.

Konstrukcja książki

Idea książki jest genialna - to pierwsza i najprostsza lekcja, pokazująca, że dźwięki można zapisać w postaci graficznej. Autor przypisuje pierwszym obrazom zasady odczytywania dźwięków: wielkości kropek odpowiada głośności, ich rozmieszczenie to tempo z jakim paluszek powinien przeskakiwać z kropki na kropkę i z jakim wymawiamy tytułowe "Och". Następnie sprawy się nieco komplikują - pojawiają się kolejni bohaterowie - kropki o innych kolorach. Grafika staje się coraz bardziej pomysłowa ale i dla malucha - coraz trudniejsza do zinterpretowania. Dźwięki zaklęte w obrazach przedstawiają różne emocje, a czasem przechodzą w istną kakofonię i szaleństwo. Sądzę, że właśnie dlatego dzieciaki potrzebują czasem trochę czasu, by móc zacząć w pełni cieszyć się tą książką. O ile zasady zabawy z "Naciśnij mnie" są bardzo proste i książka sprawdza się już u maluszków (1,5-2 lata), o tyle przy "Och" można rozwinąć skrzydła w wieku 4-5 lat.


Nie rezygnuj jeśli "Och" nie wywoła od razu westchnienia zachwytu u dziecka

"Och" to rewelacyjna książka, rozwijająca i integrująca kilka zmysłów jednocześnie. Pozwala małym dzieciom intuicyjnie zrozumieć zasady zapisywania dźwięków. Rozwija wyobraźnię i uczy jak można wykorzystać stworzone przez siebie zasady, by dalej budować opowieść. Aby dziecko mogło w pełni skorzystać z bogactwa tej z pozoru prostej książki - trzeba jednak podejść do tematu delikatnie i z cierpliwością. Nie wszystkie dzieci od razu łapią zasady zabawy z "Och", a wcześniejsze doświadczenia z innymi książkami Tulleta mogą nawet troszkę utrudniać sytuację. W poprzednich pozycjach wystarczyło spełniać polecenia ruchowe, a w efekcie - na kolejnych stronach "powstawały" zmiany gwarantujące dużo zabawy. Tutaj, oprócz uruchomienia paluszków, trzeba włączyć modulację głosu i to ona jest sednem zabawy. Moje dzieci oczekiwały początkowo, że jeśli spełnią polecenie, na kolejnej stronie przyniesie to efekt (jak w "Naciśnij mnie"). Stąd początkowe rozczarowanie. Od rodzica zależy jednak, czy książka trafi na najwyższą półkę i będzie obrastać kurzem, czy z czasem stanie się jedną z ulubionych pozycji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz