Gotowanie z codziennego obowiązku zarezerwowanego zazwyczaj dla pań domu, stało się w minionych latach jednym z ulubionych hobby Polaków. Zaczęliśmy odkrywać bogactwo naszej kuchni a także smaki i przyprawy innych krajów, bawić się zaskakującymi połączeniami, a w niektórych przypadkach - przekuwać pasję na sposób na życie. Jak grzyby po deszczu powstają blogi kulinarne, programy telewizyjne i nowe pozycje na półkach księgarni. Co odważniejsi postawili wszystko na jedną kartę i założyli foodtracki, knajpki, bary, kawiarnie, lodziarnie czy restauracje. Odwaga w realizowaniu kulinarnych marzeń widoczna jest we Wrocławiu na niemal każdym kroku, a wdzięcznym odbiorcom (takim jak ja), pozostaje tylko mlaskać i cieszyć się z tego, że gotowanie nareszcie zostało "odkryte na nowo" :)
Co jeszcze bardziej cieszy w naszym nowym narodowym rozsmakowaniu się w gotowaniu - wzrasta także świadomość społeczna dotycząca zasad zdrowego odżywiania.
Wspólne przyrządzanie posiłków to świetny sposób na spędzenie razem czasu. Wśród licznych publikacji skierowanych do rodzin z dziećmi, do tej pory dominowały książki pełne przystępnie opisanych przepisów dla dzieci, z atrakcyjnymi dla maluchów ilustracjami albo elementami fabuły przeplatającymi się z przepisami. Książka, którą dziś przedstawiamy: "Gotujemy" wyd. Babaryba, jest nieco inna - zachęca ona do zapoznania się ze światem kuchni "od kuchni" ;) Dziecko ma okazję poznać elementy wyposażenia kuchni, przedmioty potrzebne do wykonania różnych potraw, a przy okazji rozwija także inne umiejętności. Zadania, przed którymi zostaje postawione dziecko każą rozwinąć wodze wyobraźni. Książka, a właściwie obszerny zeszyt ćwiczeń i łamigłówek to świetna forma przygotowania do wspólnych zajęć kuchennych i dobra zabawa dla wszystkich dzieci, które chętnie podglądają rodziców przy obowiązkach kuchennych lub w nich towarzyszą. Kto wie, może jej mali odbiorcy kiedyś sami staną się kreatywnymi mistrzami kuchni zakładającymi oryginalne lokale serwujące "domkowe tosty" czy menu podporządkowane literom alfabetu? :)
Kredki w dłonie! A może łyżki... ?
PS. Udając się z dziećmi do restauracji zwykle zabieramy ze sobą kredki i kolorowanki albo łamigłówki, by nie nudziły się oczekując na realizację zamówienia. Chyba nie ma lepszej pozycji niż ta na taką okoliczność ;)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Babaryba. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Babaryba. Pokaż wszystkie posty
czwartek, 23 sierpnia 2018
poniedziałek, 26 marca 2018
Prosta książka o wdzięczności
Gnamy i pędzimy. My do pracy - dzieci do przedszkola. My z pracy do pracy - dzieci z przedszkola na tańce, basen, ceramikę, akrobatykę, angielski, balet - czy jakiekolwiek inne zajęcia. Kiedy każdy, na swój sposób zna plan dnia i tygodnia, rodzina zaczyna działać jak machina pełna kołowrotków. Czasem może coś zazgrzyta, ale zazwyczaj kręci się w miarę sprawnie. Dobra organizacja i podział obowiązków, to podstawa, - sposób na poradzenie sobie z niewiarygodnym tempem życia. Ale to nie wszystko. Czasem zapominamy, że nasza "machina", to przede wszystkim ludzie - ci duzi i mali, najbliźsi i mniej znani. To oni sprawiają, że potrafimy nie tylko przetrwać, ale i czerpać przyjemność z życia. Starajmy się przekazać ten właśnie sposób postrzegania świata naszym dzieciom, a wyrosną na zaangażowanych, spełnionych i otwartych ludzi.
Książka obrazkowa "Pięknie dziękuję" wydawnictwa Babaryba ma bardzo prostą formę i jasny przekaz. Zastanów się komu warto podziękować. Kto w Twoim życiu jest ważny, kto ma na nie pozytywny wpływ? Za co chciałabyś lub chciałbyś mu podziękować? Pomyśl także o tym, czy dobrze znasz tę osobę. Co może lubić? Jaka forma wdzięczności byłaby dla niej najlepsza?
Jak to jest, że te najprostsze na świecie pytania nie są oczywiste? Póki ktoś nie podsunie nam ich pod nos, nie zastanawiamy się nad tym, że w naszym codziennym życiu jest mnóstwo osób i mnóstwo rzeczy za które moglibyśmy podziękować.
Książka nie zachwyciła mnie ilustracjami, początkowo nawet wydała mi się zbyt prosta - bez polotu. Ale to nie jest lektura, która ma zaskakiwać, bawić ani zachwycać. To także nie książeczka o dobrych manierach. Dziękować uczyły nas od piaskownicy proste rymowanki, potem Franklin i wielu innych bohaterów. "Pięknie dziękuję" jest zupełnie inną książką, która uczy odnajdować w sobie uczucie wdzięczności. W bardzo oczywisty i łatwy sposób kieruje naszą rozmową z dzieckiem.
Często zakładamy, że każdy robi to, co do niego należy i już. Ale kiedy słyszę od swoich córeczek "dziękuję Ci mamusiu, zrobiłaś pyszny obiadek!" - serce topnieje, a zmęczenie po całym dniu pracy rozmywa się w ułamku sekundy - znowu mam ochotę przenosić góry. Dla nich :)
PS.
Drodzy czytelnicy, pięknie dziękuję, że czytacie moje posty i artykuły oraz za wszystkie miłe słowa, które przesyłacie w komentarzach oraz w wiadomościach tutaj - na blogu i na FB :)

Jak to jest, że te najprostsze na świecie pytania nie są oczywiste? Póki ktoś nie podsunie nam ich pod nos, nie zastanawiamy się nad tym, że w naszym codziennym życiu jest mnóstwo osób i mnóstwo rzeczy za które moglibyśmy podziękować.
Książka nie zachwyciła mnie ilustracjami, początkowo nawet wydała mi się zbyt prosta - bez polotu. Ale to nie jest lektura, która ma zaskakiwać, bawić ani zachwycać. To także nie książeczka o dobrych manierach. Dziękować uczyły nas od piaskownicy proste rymowanki, potem Franklin i wielu innych bohaterów. "Pięknie dziękuję" jest zupełnie inną książką, która uczy odnajdować w sobie uczucie wdzięczności. W bardzo oczywisty i łatwy sposób kieruje naszą rozmową z dzieckiem.
Często zakładamy, że każdy robi to, co do niego należy i już. Ale kiedy słyszę od swoich córeczek "dziękuję Ci mamusiu, zrobiłaś pyszny obiadek!" - serce topnieje, a zmęczenie po całym dniu pracy rozmywa się w ułamku sekundy - znowu mam ochotę przenosić góry. Dla nich :)
Jeśli znacie inne książki o wdzięczności, podzielcie się tutułami w komentarzach! Napiszcie też, za co ostatnio dziękowały Wam dzieci :) Albo za co Wy dziękowaliście im! :):)
Drodzy czytelnicy, pięknie dziękuję, że czytacie moje posty i artykuły oraz za wszystkie miłe słowa, które przesyłacie w komentarzach oraz w wiadomościach tutaj - na blogu i na FB :)
poniedziałek, 29 maja 2017
Miastonauci - spotkanie sztuki, fantazji i polskiej architektury
Delikatne, trochę nieprzewidywalne i niepowtarzalne - akwarele, to technika, która najlepiej moim zdaniem służy próbom uchwycenia marzeń sennych. Rozpływające się, przenikające wzajemnie barwy pozwalają tworzyć efemeryczne światy, a kolejne warstwy pigmentu nadają im intensywność - od zwiewnych, niczym tiulowa tkanina po intensywne - jak kolory rajskich ptaków. Uwielbiam akwarele, chętnie z nimi eksperymentujemy z Hanią i Zuzią. Czasem powstają z tego ich pierwsze dzieła :)
Niedawno w nasze ręce wpadła przepiękna książka - nie wiem kto cieszył się nią bardziej, ja, czy moje córki. Piórko Architekta z wielką precyzją nakreśliło wyraźne granice znanego nam świata i to bardzo bliskiego, gdyż bazującego na elementach zabudowy Warszawy, Krakowa, Poznania czy Wrocławia. Ale zaraz, czy na pewno poznajemy te miejsca? Z dziwacznymi mostami, lewitujące na połaciach geometrycznej trawy, wsparte na długich kolumnach? Akwarele, które wypełniły ten niesamowity świat sprawiają, że oglądając kolejne strony książki, czujemy się trochę jak we śnie. Miastonauci przywodzą na myśl urbanistyczną wersję Krainy Czarów Alicji. Nawiązują do surrealizmu, który jako dorośli kojarzymy głównie z dziełami tak znanych twórców jak Salvador Dali. Zapominamy, że dzieci posługują się nim świetnie w swoich zabawach i wyobrażeniach. Surrealizm, to właśnie styl dziecięcej Fantazji!
Autor książki - Tytus Brzozowski - udowodnił, że dzieci mogą być doskonałymi odbiorcami sztuki. Zestawienie prawdziwych miejsc z fantastycznymi i absurdalnymi elementami, takimi jak balony z czajnikami unoszące się nad miastem, to niezwykły zabieg artystyczny. Pokazuje, że jedynym ograniczeniem w kreowaniu naszej rzeczywistości są granice naszej wyobraźni, a świat wokół nas, może być taki, jakim go widzimy. Czasem warto spojrzeć na niego oczami dziecka.
"Miastonauci" to prawdziwa uczta dla oczu i dla duszy, a dla dzieci dodatkowo świetna zabawa. Każda z cudacznych postaci kontynuuje na kolejnych stronach swoją przygodę, dąży do swojego (nieraz dziwacznego) celu. Dodatkowo, do rozwiązania mamy kilka zagadek matematycznych.
Chylę czoła i dziękuję Autorowi, który zechciał podzielić się swoimi Dziełami z dziećmi. Książkę polecam jednak także dorosłym, szczególnie tym znużonym codziennością. Może i Wasze miasto ma w sobie coś fantastycznego? Może odnajdziecie na nowo klucz do świata swojej dziecięcej Fantazji?
Niedawno w nasze ręce wpadła przepiękna książka - nie wiem kto cieszył się nią bardziej, ja, czy moje córki. Piórko Architekta z wielką precyzją nakreśliło wyraźne granice znanego nam świata i to bardzo bliskiego, gdyż bazującego na elementach zabudowy Warszawy, Krakowa, Poznania czy Wrocławia. Ale zaraz, czy na pewno poznajemy te miejsca? Z dziwacznymi mostami, lewitujące na połaciach geometrycznej trawy, wsparte na długich kolumnach? Akwarele, które wypełniły ten niesamowity świat sprawiają, że oglądając kolejne strony książki, czujemy się trochę jak we śnie. Miastonauci przywodzą na myśl urbanistyczną wersję Krainy Czarów Alicji. Nawiązują do surrealizmu, który jako dorośli kojarzymy głównie z dziełami tak znanych twórców jak Salvador Dali. Zapominamy, że dzieci posługują się nim świetnie w swoich zabawach i wyobrażeniach. Surrealizm, to właśnie styl dziecięcej Fantazji!
Autor książki - Tytus Brzozowski - udowodnił, że dzieci mogą być doskonałymi odbiorcami sztuki. Zestawienie prawdziwych miejsc z fantastycznymi i absurdalnymi elementami, takimi jak balony z czajnikami unoszące się nad miastem, to niezwykły zabieg artystyczny. Pokazuje, że jedynym ograniczeniem w kreowaniu naszej rzeczywistości są granice naszej wyobraźni, a świat wokół nas, może być taki, jakim go widzimy. Czasem warto spojrzeć na niego oczami dziecka.

Chylę czoła i dziękuję Autorowi, który zechciał podzielić się swoimi Dziełami z dziećmi. Książkę polecam jednak także dorosłym, szczególnie tym znużonym codziennością. Może i Wasze miasto ma w sobie coś fantastycznego? Może odnajdziecie na nowo klucz do świata swojej dziecięcej Fantazji?
niedziela, 14 maja 2017
Świnka Malinka i Słoń Leon w książce "Czy polubisz moją breję?"
W naszej biblioteczce sporo nowości, pora chyba podzielić się listą aktualnie ulubionych książek!
Energiczna Świnka próbuje za wszelką cenę przekonać przyjaciela - zachowawczego słonia, do spróbowania swojego przysmaku - obrzydliwej brei. Niby prosty pomysł - wyraziste postacie przedstawione na bardzo czytelnych i sugestywnych ilustracjach, zabawny dialog i duża czcionka ułatwiająca samodzielne próby czytania. Z miłym zaskoczeniem odkrywałam z każdą kolejną stroną, że książka wcale nie jest banalna, a jej przekaz poza doskonałą zabawą, stanowi kanwę do rozmów na wiele ważnych tematów - przyjaźni, przekraczania granic, odważnego smakowania świata, czy różnic kulturowych.
Doprowadzić do śmiechowego bólu brzucha, uczyć wrażliwości i empatii, pokazywać, że prawdziwa przyjaźń wymaga czasem poświęceń, a do tego stworzyć książkę przy której dzieci chętnie uczą się samodzielnego czytania - to prawdziwe mistrzostwo! Kiedy zapoznamy się z sylwetką autora - wszystko staje się jasne. Mo Willems jest wielokrotnie nagradzanym za twórczość dla najmłodszych autorem, który swoje pierwsze doświadczenia zdobywał jako scenarzysta i animator Ulicy Sezamkowej. Doświdczenia zdobyte w branży filmowej i animacyjnej wykorzystuje świetnie w książkach dla dzieci. Jego postaci ożywają w trakcie lektury. Czytając "Czy polubisz moją breję?" bardzo łatwo wyobrazić sobie scenę dialogu przyjaciół. Chyba nie da się przeczytać tej książki swojemu dziecku, nie zmieniając przy tym zabawnie głosu ;) No właśnie, jeszcze jedno - Mo Willems wydobywa dziecko z każdego z nas, może to właśnie najbardziej urzeka w przygodach Świnki Malinki i Słonia Leona :)
Więcej niż się spodziewasz
Każdy rodzic potrafi rozbawić swoje dziecko. Trochę bardziej wymagającą sztuką jest połączenie dobrej zabawy i nauki. Tłumaczenie relacji międzyludzkich przychodzi zwykle jeszcze trudniej... Książki są doskonałym narzędziem, pomagającym w każdym, z tych zadań. Zwykle, w zależności od nastroju i od tego co chcę przekazać dzieciom - wybieram odpowiednią historię. Tym razem natrafiliśmy na prawdziwą perełkę, która łączy w prostej, nieprzekombinowanej formie wszysko co dobre - jest to książka z serii Świnka Malinka i Słoń Leon "Czy polubisz moją breję?".Energiczna Świnka próbuje za wszelką cenę przekonać przyjaciela - zachowawczego słonia, do spróbowania swojego przysmaku - obrzydliwej brei. Niby prosty pomysł - wyraziste postacie przedstawione na bardzo czytelnych i sugestywnych ilustracjach, zabawny dialog i duża czcionka ułatwiająca samodzielne próby czytania. Z miłym zaskoczeniem odkrywałam z każdą kolejną stroną, że książka wcale nie jest banalna, a jej przekaz poza doskonałą zabawą, stanowi kanwę do rozmów na wiele ważnych tematów - przyjaźni, przekraczania granic, odważnego smakowania świata, czy różnic kulturowych.
Doprowadzić do śmiechowego bólu brzucha, uczyć wrażliwości i empatii, pokazywać, że prawdziwa przyjaźń wymaga czasem poświęceń, a do tego stworzyć książkę przy której dzieci chętnie uczą się samodzielnego czytania - to prawdziwe mistrzostwo! Kiedy zapoznamy się z sylwetką autora - wszystko staje się jasne. Mo Willems jest wielokrotnie nagradzanym za twórczość dla najmłodszych autorem, który swoje pierwsze doświadczenia zdobywał jako scenarzysta i animator Ulicy Sezamkowej. Doświdczenia zdobyte w branży filmowej i animacyjnej wykorzystuje świetnie w książkach dla dzieci. Jego postaci ożywają w trakcie lektury. Czytając "Czy polubisz moją breję?" bardzo łatwo wyobrazić sobie scenę dialogu przyjaciół. Chyba nie da się przeczytać tej książki swojemu dziecku, nie zmieniając przy tym zabawnie głosu ;) No właśnie, jeszcze jedno - Mo Willems wydobywa dziecko z każdego z nas, może to właśnie najbardziej urzeka w przygodach Świnki Malinki i Słonia Leona :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)